Wytrawny myśliwy


Der gelernte Jäger


Był sobie ongiś pewien młody chłopak, który wyuczył się ślusarstwa i rzekł był do swego ojca, że chce iść w świat, by się spróbować. "Tak," rzekł ojciec, "cieszy mnie to," i dał mu pieniądze na podróż. Wyruszył więc i szukał pracy. Po pewnym czasie ślusarstwo jakoś nie chciało podążyć za nim, a i on nie bardzo miał w nim upodobanie, nabrała za to ochoty na myślistwo. W wędrówce spotkał myśliwego w zielonym ubraniu, który zapytał, skąd pochodzi i dokąd zmierza. Chłopak powiedział, że jest czeladnikiem ślusarstwa, ale to rzemiosło już mu się nie podoba i miałby ochotę na myślistwo, zapytał, czy przyjąłby go na ucznia. "O tak, jeśli zechcesz iść ze mną." Młody chłopak poszedł więc z nim, służył parę lat u niego i uczył się łowiectwa. Potem chciał się dalej próbować. Myśliwy nie dał mu nic prócz wiatrówki, a miała ona taką właściwość, że kiedy się nią strzelało, trafiała zawsze. Odszedł więc i dotarł do wielkiego lasu, którego końca przez cały dzień nie mógł znaleźć. Gdy był wieczór, usiadł na wysokim drzewem, by ustrzec się od dzikich zwierząt. Koło północy wydało mu się, że z dala jarzy się małe światełko, poprzez gałęzie spojrzał w tamto miejsce i zapamiętał je sobie. Najpierw jednak zdjął swój kapelusz i zrzucił go w stronę światła, bo chciał za nim iść jak za znakiem, gdy zejdzie na dół. Zszedł więc, ruszył w stronę kapelusza, założył go i ruszył do przodu. Im dalej szedł, tym większe było światło, a gdy był już blisko, zobaczył, że to wielkie ognisko, a siedziało przy nim trzech olbrzymów z wołem na ruszcie, którego piekli. Wtem rzekł jeden: "Muszę spróbować, czy to mięso da się już jeść," oderwał kawałek i chciał włożyć do ust, ale myśliwy zestrzelił mu go z ręki." No tak," rzekł olbrzym, "wiatr zwiał mi kawałek z ręki," i wziął następny kawałek. Gdy już miał ugryźć, myśliwy znowu strzelił. Wtedy olbrzym strzelił w pyski temu, który siedział obok, i gniewnie zawołał: "Co wyrywasz mi mój kawałek?" - "Ja nic nie wyrwałem," rzekł drugi, "pewnikiem to jakiś strzelec ci go odstrzelił." Olbrzym wziął trzeci kawałek, nie mógł go jednak zachować w dłoni, bo myśliwy ów kawałek zestrzelił. Wtedy rzekli olbrzymi: "Tu musi być dobry strzelec, który potrafi zestrzelić kąsek sprzed pyska, taki by się nam przydał," i zawołali głośno "Wyłaź, strzelcze, usiądź z nami przy ogniu i najedz się do syta, nic ci nie zrobimy, ale jeśli nie przyjdziesz, weźmiemy cię siłą i po tobie." Chłopak wyszedł więc i rzekł, że jest myśliwym po fachu, a w co strzela, w to i pewnikiem trafia. Wtedy oni rzekli, że jeśli chce, będzie mu dobrze i opowiedzieli mu, że przed lasem jest wielka woda, za nią stoi wieża, a w wieży siedzi piękna królewna, chcemy ją porwać. "Tak," rzekł, "dostanę ją." A oni mówili dalej, "Ale to jeszcze nie wszystko, leży tam mały piesek, od razu zaczyna szczekać, kiedy ktoś się zbliża, a jak tylko zaszczeka, wszystko się budzi na królewskim dworze i dlatego nie możemy tam wejść, zabijesz pieska?" – "Tak," rzekł, to dla mnie igraszka" Wsiadł potem do łodzi i popłynął przez wodę, a gdy był już na lądzie, przybiegł piesek i chciał zaszczekać, lecz on chwycił za swoją wiatrówkę i go zastrzelił. Gdy olbrzymi to ujrzeli, ucieszyli się myśląc, że królewna już jest ich, ale myśliwy chciał najpierw zobaczyć, jak się ma cała ta sprawa, i rzekł, żeby jeszcze nie ruszali się z miejsca, póki ich nie zawoła. Poszedł do zamku, a było tam cichuteńko i wszystko spało. Gdy otworzył pierwszy pokój, wisiała tam szabla na ścianie, a była z czystego srebra, i była tam też złota gwiazda i imię Króla, obok na stole leżał opieczętowany list, który otworzył, a było w nim napisane, że kto ma szablę, może zabić wszystko, co stanie mu na drodze. Zdjął więc ze ściany szablę, zawiesił sobie i poszedł dalej. Doszedł do pokoju, gdzie leżała królewna i spała, a była tak piękna, że stał cicho i patrzył na nią wstrzymując oddech. Myślał sobie: "Jak mogę oddać niewinną dziewicę w posiadanie dzikich olbrzymów, w głowach mają tylko zło." Rozejrzał się jeszcze, pod łóżkiem stała para pantofli, na prawym było imię jej ojca z gwiazdą na lewym jej własne imię z gwiazdą. Wokół szyi miała też wielką chustę z jedwabiu, przetykaną złotem, z prawej strony imię jej ojca, z lewej jej własne, wszystko złotymi literami. Myśliwy wziął nożyce, odciął prawy koniuszek i włożył go do tornistra, potem wziął jeszcze prawy pantofel z imieniem króla i włożył go do środka. Dziewica wciąż jeszcze leżała i spała, a zaszyta była cała w swojej koszuli, odciął więc jej kawałek i wsadził razem z resztą, lecz robił to wszystko tak, by jej nie tknął. Potem odszedł i pozwolił jej spać w spokoju, a gdy doszedł do bramy, olbrzymy wciąż tam stały, czekały i myślały sobie, że przyprowadzi królewnę. On jednak zawołał do nich, żeby przyszli, że dziewica jest już w jego mocy, ale nie może otworzyć im drzwi, jest tam jednak dziura przez którą mogą się przeczołgać. I tak bliżej podszedł pierwszy, myśliwy owinął włosy olbrzyma wokół dłoni, wciągnął głowę i uciął szalą jednym zamachem, a potem wciągnął go do końca. Zawołał wreszcie drugiego i też odrąbał mu łeb, w końcu i trzeciego, i rad był, że uwolnił piękną dziewicę od jej nieprzyjaciół, odciął im języki i wsadził do swego tornistra. Pomyślał sobie: "Pójdę do mego ojca i pokażę mu wszystko, co zrobiłem, potem ruszę w świat, a szczęście, jakiego wzbrania mi Bóg, jeszcze będzie moje.
Es war einmal ein junger Bursch, der hatte die Schlosserhantierung gelernt und sprach zu seinem Vater, er wollte jetzt in die Welt gehen und sich versuchen. 'Ja,' sagte der Vater, 'das bin ich zufrieden,' und gab ihm etwas Geld auf die Reise. Also zog er herum und suchte Arbeit. Auf eine Zeit, da wollt ihm das Schlosserwerk nicht mehr folgen und stand ihm auch nicht mehr an, aber er kriegte Lust zur Jägerei. Da begegnete ihm auf der Wanderschaft ein Jäger in grünem Kleide, der fragte, wo er herkäme und wo er hin wollte. Er wär ein Schlossergesell, sagte der Bursch, aber das Handwerk gefiele ihm nicht mehr, und hätte Lust zur Jägerei, ob er ihn als Lehrling annehmen wollte. 'O ja, wenn du mit mir gehen willst.' Da ging der junge Bursch mit, vermietete sich etliche Jahre bei ihm und lernte die Jägerei. Danach wollte er sich weiter versuchen, und der Jäger gab ihm nichts zum Lohn als eine Windbüchse, die hatte aber die Eigenschaft, wenn er damit einen Schuß tat, so traf er ohnfehlbar. Da ging er fort und kam in einen sehr großen Wald, von dem konnte er in einem Tag das Ende nicht finden. Wies Abend war, setzte er sich auf einen hohen Baum, damit er aus den wilden Tieren käme. Gegen Mitternacht zu, deuchte ihn, schimmerte ein kleines Lichtchen von weitem, da sah er durch die Äste darauf hin und behielt in acht, wo es war. Doch nahm er erst noch seinen Hut und warf ihn nach dem Licht zu herunter, daß er danach gehen wollte, wann er herabgestiegen wäre, als nach einem Zeichen. Nun kletterte er herunter, ging auf seinen Hut los, setzte ihn wieder auf und zog geradewegs fort. Je weiter er ging, je größer ward das Licht, und wie er nahe dabeikam, sah er, daß es ein gewaltiges Feuer war, und saßen drei Riesen dabei und hatten einen Ochsen am Spieß und ließen ihn braten. Nun sprach der eine 'ich muß doch schmecken, ob das Fleisch bald zu essen ist,' riß ein Stück herab und wollt es in den M und stecken, aber der Jäger schoß es ihm aus der Hand. 'Nun ja,' sprach der Riese, 'da weht mir der Wind das Stück aus der Hand,' und nahm sich ein anderes. Wie er eben anbeißen wollte, schoß es ihm der Jäger abermals weg; da gab der Riese dem, der neben ihm saß, eine Ohrfeige und rief zornig 'was reißt du mir mein Stück weg?' 'Ich habe es nicht weggerissen,' sprach der andere, 'es wird dirs ein Scharfschütz weggeschossen haben.' Der Riese nahm sich das dritte Stück, konnte es aber nicht in der Hand behalten, der Jäger schoß es ihm heraus. Da sprachen die Riesen 'das muß ein guter Schütze sein, der den Bissen vor dem Maul wegschießt, so einer wäre uns nützlich,' und riefen laut 'komm herbei, du Scharfschütze, setze dich zu uns ans Feuer und iß dich satt, wir wollen dir nichts tun; aber kommst du nicht, und wir holen dich mit Gewalt, so bist du verloren.' Da trat der Bursch herzu und sagte, er wäre ein gelernter Jäger, und wonach er mit seiner Büchse ziele, das treffe er auch sicher und gewiß. Da sprachen sie, wenn er mit ihnen gehen wollte, sollte ers gut haben, und erzählten ihm, vor dem Wald sei ein großes Wasser, dahinter ständ ein Turm, und in dem Turm säß eine schöne Königstochter, die wollten sie gern rauben. 'Ja,' sprach er, 'die will ich bald geschafft haben.' Sagten sie weiter 'es ist aber noch etwas dabei' es liegt ein kleines Hündchen dort, das fängt gleich an zu bellen, wann sich jemand nähert, und sobald das bellt, wacht auch alles am königlichen Hofe auf und deshalb können wir nicht hineinkommen; unterstehst du dich, das Hündchen totzuschießen?' 'Ja,' sprach er, 'das ist mir ein kleiner Spaß.' Danach setzte er sich auf ein Schiff und fuhr über das Wasser, und wie er bald beim Land war, kam das Hündlein gelaufen und wollte bellen, aber er kriegte seine Windbüchse und schoß es tot. Wie die Riesen das sahen, freuten sie sich und meinten, sie hätten die Königstochter schon gewiß, aber der Jäger wollte erst sehen' wie die Sache beschaffen war, und sprach, sie sollten haußen bleiben, bis er sie riefe. Da ging er in das Schloß, und es war mäuschenstill darin, und schlief alles. Wie er das erste Zimmer aufmachte, hing da ein Säbel an der Wand, der war von purem Silber, und war ein goldener Stern darauf und des Königs Name; daneben aber lag auf einem Tisch ein versiegelter Brief, den brach er auf, und es stand darin, wer den Säbel hätte, könnte alles ums Leben bringen, was ihm vorkäme. Da nahm er den Säbel von der Wand, hing ihn um und ging weiter: da kam er in das Zimmer, wo die Königstochter lag und schlief: und sie war so schön, daß er still stand und sie betrachtete und den Atem anhielt. Er dachte bei sich selbst 'wie darf ich eine unschuldige Jungfrau in die Gewalt der wilden Riesen bringen, die haben Böses im Sinn.' Er schaute sich weiter um, da standen unter dem Bett ein paar Pantoffeln, auf dem rechten stand ihres Vaters Name mit einem Stern und auf dem linken ihr eigener Name mit einem Stern. Sie hatte auch ein großes Halstuch um, von Seide, mit Gold ausgestickt, auf der rechten Seite ihres Vaters Name, auf der linken ihr Name, alles mit goldenen Buchstaben. Da nahm der Jäger eine Schere und schnitt den rechten Schlippen ab und tat ihn in seinen Ranzen, und dann nahm er auch den rechten Pantoffel mit des Königs Namen und steckte ihn hinein. Nun lag die Jungfrau noch immer und schlief, und sie war ganz in ihr Hemd eingenäht: da schnitt er auch ein Stückchen von dem Hemd ab und steckte es zu dem andern, doch tat er das alles, ohne sie anzurühren. Dann ging er fort und ließ sie ungestört schlafen, und als er wieder ans Tor kam, standen die Riesen noch draußen, warteten auf ihn und dachten, er würde die Königstochter bringen. Er rief ihnen aber zu, sie sollten hereinkommen, die Jungfrau wäre schon in seiner Gewalt: die Türe könnte er ihnen aber nicht aufmachen, aber da wäre ein Loch, durch welches sie kriechen müßten. Nun kam der erste näher, da wickelte der Jäger des Riesen Haar um seine Hand, zog den Kopf herein und hieb ihn mit seinem Säbel in einem Streich ab, und duns (zog) ihn dann vollends hinein. Dann rief er den zweiten und hieb ihm gleichfalls das Haupt ab, und endlich auch dem dritten, und war froh, daß er die schöne Jungfrau von ihren Feinden befreit hatte, und schnitt ihnen die Zungen aus und steckte sie in seinen Ranzen. Da dachte er 'ich will heim gehen zu meinem Vater und ihm zeigen, was ich schon getan habe, dann will ich in der Welt herumziehen; das Glück, das mir Gott bescheren will, wird mich schon erreichen.'

Jednak król w zamku, gdy się obudził, ujrzał trzech olbrzymów, którzy leżeli bez życia. Poszedł do sypialni swojej córki, obudził ją i zapytał, któż to był, kto olbrzymów pozbawił życia. A ona rzekła "Drogi ojcze, nie wiem, spałam." Kiedy zaś wstała i chciała ubrać swoje pantofle, prawego nie było, a gdy obejrzała chustę na szyi, była pocięta i brakowało prawego koniuszka, gdy obejrzała swoją koszulę, kawałek był wycięty. Król zwołał cały dwór, żołnierzy i kogo tylko się dało, i zapytał, kto uwolnił jego córkę a olbrzymów pozbawił żywota. I wtedy pewien kapitan, który miał tylko jedno oko i był paskudnym człowiekiem, rzekł, iż to on uczynił. A stary król powiedział, że skoro tego dokonał, niechaj zaślubi jego córkę. Dziewica jednak rzekła: "drogi ojcze, miast tego bym miała za niego wyjść, wolę ruszyć w świat, jak daleko mnie doki poniosą." Król rzekł tedy, że jeśli nie chce go poślubić, niech zdejmie królewskie szaty założy chłopskie i odejdzie, a niechaj pójdzie do garncarza i pocznie handel glinianymi naczyniami. Zdjęła więc królewskie szaty i poszła do garncarza, pożyczyła glinianych wyrobów i obiecała, że kiedy wieczorem sprzeda wszystkie, za nie zapłaci. Król zaś rzekł, że ma usiąść gdzieś kątem i je sprzedawać. Potem rozkazał, my przejechały się po tym chłopskie wozy, aby wszystko poszło w kawałki. Gdy królewna rozstawiła na ulicy cały swój kram, przybyły wozy i rozbiły wszystko na kawałki. Zaczęła płakać i rzekła "O Boże, muszę teraz zapłacić garncarzowi." Król zaś chciał w tenże sposób zmusić ją do poślubienia garncarza, zamiast tego poszła jednak znowu do garncarza i zapytała go, czy nie dałby jej jeszcze raz pożyczki. Powiedział "nie," że najpierw musi zapłacić za poprzednie. Poszła więc do swego ojca, krzyczała, biadała i rzekła, że pójdzie w świat. A on odparł: "Każę ci zbudować domek w lesie, będziesz w nim siedzieć do końca życia i wszystkim gotować, nie wolno ci jednak za to brać pieniędzy." Gdy domek był gotowy, przed drzwiami wywieszono szyld, a było na nim napisane: "Dzisiaj za darmo, jutro za pieniądze." I siedziała w nim długi czas, po świecie rozniosło się, że siedzi w nim dziewica i gotuje za darmo, a głosi o tym szyld przed drzwiami. Usłyszał o tym także myśliwy i pomyślał sobie: "To by było coś dla ciebie, jesteś biedny i nie masz pieniędzy." Wziął więc swoją wiatrówkę, poszedł do lasu i znalazł domek z szyldem "dzisiaj za darmo, jutro za pieniądze." Przytroczył sobie szablę, którą trzem olbrzymom łby odrąbał, wszedł do domku i kazał sobie dać jeść. Ucieszył się piękną dziewczyną, była śliczna jak z obrazka. Zapytał skąd przybywa i dokąd idzie, a o rzekł "podróżuję sobie po świecie." A ona spytała, skąd ma tę szablę, a było na niej imię jej ojca. On zaś zapytał, czy jest córką króla. "Tak" odpowiedziała. Wtedy on rzekł. "Tą szablą, odrąbałem trzem olbrzymom głowy," i na znak wyjął z tornistra ich języki, potem pokazał jej jeszcze pantofel, koniuszek chusty i kawałek koszuli. A ona była pełna radości i rzekła, że on jest tym, który ją wybawił. Poszli potem razem do starego króla i wezwali go. Ona poprowadziła go do komnaty i rzekła mu, że ten jest tym prawdziwym, który wybawił ją od olbrzymów. Gdy stary król ujrzał dowody, nie mógł dłużej wątpić i rzekł, że cieszy się, wiedząc, jak to wszystko się stało, i wobec tego niechaj królewna zostanie jego żoną, zaiste dziewica cieszyła się z tego całym sercem. Potem ubrali go, jakby był cudzoziemskim panem, a król rozkazał wyprawić ucztę. Gdy przyszli do stołu, kapitan usiadł po lewej stronie królewny, myśliwy zaś po prawej, a kapitan myślał, że to jakiś pan z dalekich krajów z wizytą. Gdy już pojedli i popili, rzekł stary król do kapitana, że ma dla niego zagadkę: Gdyby ktoś powiedział, że trzech olbrzymów pozbawił życia, i zapytano by go, gdzie są olbrzymów języki, których jednak w ich głowach nie było. Jakże to wszystko mogłoby się zdarzyć? A kapitan odrzekł "Pewnikiem wcale języków nie mięli." - "Och nie," rzekł król, "każde zwierzę ma język," i zapytał go jeszcze, ile wart jest ten, któremu się to przydarzyło. Kapitan odpowiedział: "Wart jest tyle, by go rozerwano na kawałki." A król odparł, że sam na siebie wyrok wydał. Kapitan został uwięziony, potem rozerwany na cztery kawałki, królewna zaś poślubiła myśliwego. Potem sprowadził ojca swego i matkę swoją i żyli w radości u swojego syna, a po śmierci starego króla, jemu przypadło królestwo.
Der König in dem Schloß aber, als er aufwachte, erblickte er die drei Riesen, die da tot lagen. Dann ging er in die Schlafkammer seiner Tochter, weckte sie auf und fragte, wer das wohl gewesen wäre, der die Riesen ums Leben gebracht hätte. Da sagte sie 'lieber Vater, ich weiß es nicht, ich habe geschlafen.' Wie sie nun aufstand und ihre Pantoffeln anziehen wollte, da war der rechte weg, und wie sie ihr Halstuch betrachtete, war es durchschnitten und fehlte der rechte Schlippen, und wie sie ihr Hemd ansah, war ein Stückchen heraus. Der König ließ den ganzen Hof zusammenkommen, Soldaten und alles, was da war, und fragte, wer seine Tochter befreit und die Riesen ums Leben gebracht hätte. Nun hatte er einen Hauptmann, der war einäugig und ein häßlicher Mensch, der sagte, er hätte es getan. Da sprach der alte König, so er das vollbracht hätte, sollte er seine Tochter auch heiraten. Die Jungfrau aber sagte 'lieber Vater, dafür, daß ich den heiraten soll, will ich lieber in die Welt gehen, so weit als mich meine Beine tragen.' Da sprach der König, wenn sie den nicht heiraten wollte, sollte sie die königlichen Kleider ausziehen und Bauernkleider antun und fortgehen; und sie sollte zu einem Töpfer gehen und einen Handel mit irdenem Geschirr anfangen. Da tat sie ihre königlichen Kleider aus und ging zu einem Töpfer, und borgte sich einen Kram irden Werk; sie versprach ihm auch, wenn sies am Abend verkauft hätte, wollte sie es bezahlen. Nun sagte der König, sie sollte sich an eine Ecke damit setzen und es verkaufen. Dann bestellte er etliche Bauerwagen, die sollten mitten durchfahren, daß alles in tausend Stücke ginge. Wie nun die Königstochter ihren Kram auf die Straße hingestellt hatte, kamen die Wagen und zerbrachen ihn zu lauter Scherben. Sie fing an zu weinen und sprach 'ach Gott, wie will ich nun dem Töpfer bezahlen.' Der König aber hatte sie damit zwingen wollen , den Hauptmann zu heiraten, statt dessen ging sie wieder zum Töpfer und fragte ihn, ob er ihr noch einmal borgen wollte. Er antwortete nein, sie sollte erst das vorige bezahlen. Da ging sie zu ihrem Vater, schrie und jammerte und sagte, sie wollte in die Welt hineingehen. Da sprach er 'ich will dir draußen in dem Wald ein Häuschen bauen lassen, darin sollst du dein Lebtag sitzen und für jedermann kochen, du darfst aber kein Geld nehmen.' Als das Häuschen fertig war, ward vor die Türe ein Schild gehängt, darauf stand geschrieben 'heute umsonst, morgen für Geld.' Da saß sie lange Zeit, und sprach es sich in der Welt herum, da säße eine Jungfrau, die kochte umsonst, und das stände vor der Türe an einem Schild. Das hörte auch der Jäger und dachte 'das wär etwas für dich, du bist doch arm und hast kein Geld.' Er nahm also seine Windbüchse und seinen Ranzen, worin noch alles steckte, was er damals im Schloß als Wahrzeichen mitgenommen hatte, ging in den Wald und fand auch das Häuschen mit dem Schild 'heute umsonst, morgen für Geld.' Er hatte aber den Degen umhängen, womit er den drei Riesen den Kopf abgehauen hatte, trat so in das Häuschen hinein und ließ sich etwas zu essen geben. Er freute sich über das schöne Mädchen, es war aber auch bildschön. Sie fragte, wo er herkäme und hin wollte, da sagte er 'ich reise in der Welt herum.' Da fragte sie ihn, wo er den Degen her hätte, da stände ja ihres Vaters Name darauf. Fragte er, ob sie des Königs Tochter wäre. 'Ja,' antwortete sie. 'Mit diesem Säbel,' sprach er, 'habe ich drei Riesen den Kopf abgehauen,' und holte zum Zeichen ihre Zungen aus dem Ranzen, dann zeigte er ihr auch den Pantoffel, den Schlippen vom Halstuch und das Stück vom Hemd. Da war sie voll Freude und sagte, er wäre derjenige, der sie erlöst hätte. Darauf gingen sie zusammen zum alten König und holten ihn h erbei, und sie führte ihn in ihre Kammer und sagte ihm, der Jäger wäre der rechte, der sie von den Riesen erlöst hätte. Und wie der alte König die Wahrzeichen alle sah, da konnte er nicht mehr zweifeln und sagte, es wäre ihm lieb, daß er wüßte, wie alles zugegangen wäre, und er sollte sie nun auch zur Gemahlin haben; darüber freute sich die Jungfrau von Herzen. Darauf kleideten sie ihn, als wenn er ein fremder Herr wäre, und der König ließ ein Gastmahl anstellen. Als sie nun zu Tisch gingen, kam der Hauptmann auf die linke Seite der Königstochter zu sitzen, der Jäger aber auf die rechte: und der Hauptmann meinte, das wäre ein fremder Herr und wäre zum Besuch gekommen. Wie sie gegessen und getrunken hatten, sprach der alte König zum Hauptmann, er wollte ihm etwas aufgeben, das sollte er erraten: wenn einer spräche, er hätte drei Riesen ums Leben gebracht, und er gefragt würde, wo die Zungen der Riesen wären, und er müßte zusehen, und wären keine in ihren Köpfen, wie das zuginge? Da sagte der Hauptmann 'sie werden keine gehabt haben.' 'Nicht so,' sagte der König 'jedes Getier hat eine Zunge,' und fragte weiter, was der wert wäre, daß ihm widerführe. Antwortete der Hauptmann 'der gehört in Stücken zerrissen zu werden.' Da sagte der König, er hätte sich selber sein Urteil gesprochen, und ward der Hauptmann gefänglich gesetzt und dann in vier Stücke zerrissen, die Königstochter aber mit dem Jäger vermählt. Danach holte er seinen Vater und seine Mutter herbei, und die lebten in Freude bei ihrem Sohn, und nach des alten Königs Tod bekam er das Reich.



Tłumaczył Jacek Fijołek, © Jacek Fijołek